Pula

Przywitał nas pochmurny,ale bez deszczu pierwszy dzień na Chorwacji. Decyzja,jedziemy do Rovinji,''naszej'' Rovinji. Droga krótka,ok.40 km. Zaparkowaliśmy przy samym centrum,na parkingu przy nadbrzeżu,zresztą taniego,za ok 2h,zapłaciliśmy 10 kun,nie przyjmują euro. Wyjście na cudowną starówke i kawa ''na schodach'',kawiarni,tych samych z Tą samą Panią co dwa lata temu. Bosko...,ale znów jak poprzednim razem deszcz...! Niestety coraz intensywniejszy,i nie można się już ''wałęsać'' po urokliwych uliczkach. Do trzech razy sztuka,ponieważ tamtym razem,rówież nam deszcz przeszkodził. Powrót do apartamentu w Puli. W drodze,już przestaje powoli padać,a po przyjedzie całkiem ustaje,ale nadal niebo zachmurzone. Kawa,mały posiłek i w między czasie,coś zaczyna się przejaśniać. Decyzja,wychodzimy na spacer,a ja na wszelki wypadek zabieram ''siedzisko'' plażowe i ekwipunek do pływania (kąpielówki,okulary i rurka). Po dojściu do hotelu i znalezieniu plaży hotelowej (kamienistej),''osiadamy'' na niej i zaczynam pierwszą Chorwacką kąpiel. Bomba,woda ma temperaturę 24C. Jest pięknie,pływające ławice małych i większych rybek w mojej asyscie,biorące pewnie mnie za jakiś większy okaz ryby:),są spełnieniem marzeń! Wychodzę na brzeg i...wreszcie mozolnie wyłania się słońce. Pózniej jeszce jedna kąpiel,leżakowanie do słońca i wracamy coś schrupać,aby ponownie na pózne popołudnie,znów iść na skalisty,chorwacki brzeg,ale...znów czarne chmury nadciągają znad morza. Zanim się rozkładamy,słońce zachodzi za niesamowite ''zwały'' przeróżnych czarnych chmur. To może jeszcze zdążymy na krótki spacer,ale po kilkudziesięciu metrach pierwsze błyski nad nami. Nawrót i w ostatniej chwili zdążyliśmy. Rozpadało się na dobre i nawet lekki grad posypał. Nad morzem w oddali,ale również nad nami,festiwal błysków i piorunów. Dwie sekwencje udało mi się uchwycić aparatem foto.

Zdjęcia (16)

Komentarze (1)